RZECZY

Jak pisać to prezentownik – czyli wielki powrót, choć może być, że jednorazowy

Skarpetki świąteczne

Niczego nie obiecywałam i nie obiecuję, ale hosting i domenę jednak regularnie opłacam, co może oznaczać, że w głębi serca wciąż tli się nadzieja na powrót do blogowania. A czy może być lepszy (i łatwiejszy) powrót niż świąteczny prezentownik? Nie sądzę… No to co, jest tu kto?

Kocia Szajka

Każdy, kto ma to (wątpliwe) szczęście znać mnie osobiście lub chociaż obserwować na Instagramie, wie na pewno, że od wielu miesięcy jestem psychofanką książek o Kociej Szajce i samozwańczą ambasadorką twórczości Agaty Romaniuk. Jeśli więc macie dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, którym zdarza mi się kupować prezenty, możecie się spodziewać, że w tym roku podążę kocią ścieżką.

Nie musi to oczywiście oznaczać jedynie hurtowych zakupów książek o przygodach kociej ekipy z Cieszyna. Na wszelki wypadek znalazłam też kilka innych prezentów komplementarnych. A osobom zaintrygowanym moją nagłą miłością do kotów na tyle, że chcą lepiej zrozumieć fenomen cieszyńskich kotów, mogę polecić prezent w wersji maxi, zdecydowanie niewymagający pakowania: rodzinną wycieczkę śladami Kociej Szajki, której szlak otwarto w Cieszynie w Mikołajki.

Kocia Szajka to teoretycznie wybór dla dzieci w wieku 6+, chociaż u nas przygoda z tą serią zaczęła się dużo wcześniej, bo dzieć nie ma nawet jeszcze 4 lat… W każdym razie, jeśli uznacie, że starsze rodzeństwo czy rodzice mogą nie połknąć cieszyńskiego bakcyla, alternatywą lub ciekawym uzupełnieniem mogą być puzzle Koty od CzuCzu. Uwaga: występują w kilku rozmiarach, 60 i 500 elementów, a po ułożeniu mogą być fajnym elementem wystroju.

Poszukując inspiracji do prezentownika, trafiłam też na nieznaną mi wcześniej pracownię, Kotakura… i przepadłam.

Jakby ktoś w najbliższym czasie planował dla mnie jakiś prezent niespodziankę, to ja oczywiście niczego nie sugeruję, ale pokazuję możliwości.

Niesamowite przygody Skarpetek

Drugą moją ulubioną serią książek dla dzieci są zdecydowanie “Niesamowite przygody Skarpetek“. Kto nigdy nie zastanawiał się, co dzieje się z zaginionymi skarpetkami, której trafiają do kosza z brudną bielizną, a nigdy z niego nie wychodzą (przynajmniej nie na naszych oczach…), niech pierwszy rzuci takimi zwiniętymi w kulkę.

I tu znowu, mogę uszczęśliwić Was i Wasze dzieci nie tylko kupując im jedną (lub więcej) z części przygód zaginionych Skarpetek, ale postanowiłam spojrzeć na sprawę nieco szerzej.

Trend kolorowych skarpet nie do pary trzyma się mocno już od wielu sezonów, więc mi nie pozostaje nic innego niż polecić Wam taki hit jak skarpety w pierogi od NadWyraz.

A jak ktoś chciałby zgrabnie połączyć Kocią Szajkę z Przygodami Skarpetek, to taki wybór od ManyMornings wydaje się całkiem optymalny.

Mieszkaniopozytywność

Mieszkaniopozytywność to termin, który ukułam wieki temu na potrzeby mieszkaniowego i remontowego contentu, a także instagramowy hasztag, który przyjął się w niektórych kręgach fanatyków starego budownictwa, skrzypiących parkietów i porowatych ścian. To filozofia pozwalająca dostrzec piękno w prostych rzeczach, ale i zachęcająca do dzielenia się przyjemnymi wnętrzami – a przyjemne nie zawsze znaczy pożyteczne. A na pewno nie znaczy wyciągnięte żywcem z katalogu sklepu meblowego albo skandynawskiego instagrama.

Poniżej znajdziecie kilka pomysłów na prezent dla wnętrzarskich freaków, albo po prostu dla ludzi, którym oczy świecą się na widok rzeczy ładnych lub nieoczywistych.

Z ręką na sercu zapewniam Was, że do pewnego momentu mi też lampy solne kojarzyły się jedynie ze szkolnymi wycieczkami do Wieliczki i przewodnikami, którzy za każdym razem zwiedzanie rozpoczynali od tego samego żartu, “uprasza się nie lizać ścian”. Ale odkąd odkryłam lampy solne w kształcie kuli, totalnie oszalałam na myśl o posiadaniu własnego prywatnego słońca na smutne jesienne i zimowe dni. Pssst, występują też w innych kształtach i rozmiarach!

Druga rzecz, która jest dla mnie nieśmiertelnym symbolem mieszkaniopozytywności (przynajmniej od momentu, w którym patronuje miejscu, do którego pasuje) to kultowy plakat autorstwa Mroux – Święty Spokój. Dla mnie, ateistki, coś pięknego i niesamowicie kojącego.

Last but not least – home is where your bambosze are. A jak kapcioszki, to czemu by nie podążyć za najnowszym trendem i nie skusić się na kapcie pierogi? Dla mnie odpowiedź jest jasna i brzmi tak samo jak na pytanie, czy wolę pierogi z soczewicą, szpinakiem, czy może z jagodami?

TAK.

Polska A, B, C i D

Ten rok jest wyjątkowo bogaty w literackie premiery, które z marszu trafiają na moją listę “do przeczytania”. Niektóre nigdy z nich niej nie wychodzą, ale dziś nie o książkach, których nie przeczytałam (to podsumowanie mogę zrobić na koniec roku, zawsze miła odmiana od chwali-postów z rekordowymi liczbami przeczytanych książek i obejrzanych filmów), tylko o tych, które mówią sporo o Polsce i jej mieszkańcach.

Zaczaiłam się szczególnie na dwie z tegorocznych nowości, a na chwilę wytchnienia po ciężkiej lekturze, zostawiam Wam jeszcze puzzlową alternatywę.

Nie skłamię, jeśli napiszę, że “Chłopki” to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku i bardzo podziwiam autorkę za niebywałą pracę włożoną w research, zbieranie źródeł i rozmowy z bohater(k)ami i ich potomkami. “Chłopki” tłumaczą wiele zachowań naszych babć, które do tej pory zbywaliśmy śmiechem lub ignorowaliśmy z lekką irytacją. Moja osobista refleksja – warto czytać w zestawie z wcześniejszą książką pani Kuciel-Frydryszak, “Służące do wszystkiego”, żeby zobaczyć pełen obraz i brak wyboru, przed którym często stawały nasze babki.

Dla odmiany, tej książki jeszcze nie czytałam, ale “Kajś” tego samego autora zrobiło na mnie spore wrażenie; dodatkowo chętnie sięgam po pozycje, które uczą mnie, urodzoną i wychowaną na skrajnie homogenicznym i warszawo-centrycznym mazowszu, że Polska nie jest tak jednorodnym krajem, jak niektórzy by chcieli. “Odrzania” jest już na mojej wirtualnej półce, ale co papier to papier, szczególnie na prezent.

Skoro już wspomniałam o Warszawie, to podzielę się z Wami jeszcze jednym odkryciem, prosto z prezentownika MamyGadzety. Te puzzle, podobnie jak wcześniej pokazywane Koty, również występują w kilku wariantach, dla dużych i małych. Sama chętnie bym układała!

Wymykawka

Ostatni punkt na liście to kolejny znany i (przynajmniej przeze mnie) lubiany autorski hasztag, a także mój ulubiony rodzaj kawy: kawa wypita w samotności i spokoju, najlepiej rano, na dobry początek dnia.

Uprzedzam, żadna ze mnie kawoszka, najczęściej piję to, co akurat dostanę od babci, więc często to, co akurat było w promocji w Biedrze, oraz to, co mam pod ręką w pracy, choć oczywiście stając przed wyborem ekspres ciśnieniowy czy przelew, zawsze wybieram to drugie, a mając do wyboru kawę rozpuszczalną, ubieram się i idę do sklepu po choćby jakąś fusiastą Primę.

Wiem jednak, że kawa najlepiej smakuje nie tylko w spokoju, ale też z ładnego kubka. Stąd polecanka, która ma też szansę ucieszyć miłośników herbaty czy kakałka.

Kubek w pierożki od Trzask Ceramics to pewnie rzecz, której nie warto reklamować, bo potem kończy się tak, że wszystkie sztuki są wyprzedane w 15 minut od dostawy 🙁

Ale jeśli macie elastyczne godziny pracy, dobry refleks oraz wystarczająco dużo motywacji, to na pewno Wam się uda! A jeśli nie pierożki, to może chociaż chmurki?

Tym samym, prezentownik 2023 uważam za zamknięty!

Mam nadzieję, że do zobaczenia i do przeczytania… Oby szybciej niż w grudniu 2024.