MIEJSCA

Czy małe mieszkanie to duży problem?

Małe mieszkanie

Pojawienie się na świecie nowego członka rodziny to moment, kiedy znacznie intensyfikują się pytania o mieszkanie oraz (hipotetyczne) plany hipoteczne, a zainteresowanie ogółu posiadanym metrażem rośnie.

Jestem akurat tym człowiekiem, dla którego lokalizacja mieszkania liczy się po stokroć bardziej niż jego wymiary; a że do lokalizacji naszego nieszczególnie można się przyczepić, jak dotąd nie widziałam sensu podejmowania jakichkolwiek kroków. Wiem jednak, że prędzej czy później przyjdzie nam zmierzyć się z poszukiwaniem nieco większej nieruchomości.

Zanim jednak to nastąpi i rzucimy się z Sympatycznym w wir ogłoszeń i spotkań z doradcami kredytowymi, wciąż mieszkamy we troje na niespełna 30 metrach kwadratowych i doskonale wiemy, z czym się to je. Pomyślałam więc, że warto spojrzeć łaskawym okiem na małe mieszkanie i raz na zawsze ustalić, że nie samym metrażem człowiek żyje. Bo małe mieszkanie to naprawdę nie tak duży problem jak się wydaje.

Małe mieszkanie – wielka kreatywność

Ograniczona przestrzeń rozbudza nieograniczone pokłady kreatywności. Szczególnie jeśli bardzo czegoś chcesz, a akurat za cholerę nie da się tego czegoś wpasować w konwencjonalne ramy montażowe czy architektoniczne. Tak jak naszej słynnej już pralko-suszarki, o której pisałam między innymi tutaj.

Historia z tąże skończyła się wymontowaniem kawałka ościeżnicy i skuciem przypodłogowych cokolików gresowych. Nadal brakowało jednak ze dwóch centymetrów, ale okazało się, że to dokładnie tyle, ile ma wystająca krawędź brodzika… Wystarczyło więc tylko wznieść się na odrobinę wyższy poziom (dosłownie, z wykorzystaniem kawałka drewnianego blatu), et voila!

Żeby w pełni oddać, co tu się odjaniepawliło, musiałabym to chyba rozrysować, a rysuję dużo gorzej niż piszę, więc już dajmy sobie spokój. Musicie jednak wiedzieć, że co się Sympatyczny nakombinował i nadenerwował – to jego. Ale liczy się efekt końcowy i szacunek ludzi ulicy/ szwagra/ inżynierów NASA*.

* niepotrzebne skreślić

Rodzicielstwo bliskości

Wiele osób odkłada decyzję o powiększeniu rodziny właśnie ze względu na zbyt mały metraż. Mam dla nich świetne wieści – choć decydując się na dziecko w bardzo małym mieszkaniu, musicie mierzyć się z pewnymi dość oczywistymi konsekwencjami i wyzwaniami (podaję hasło: przechowywanie, warto wkuć na pamięć ten rozdział ikeowskiego katalogu), nie jest tak, że sytuacja jest zupełnie pozbawiona zalet.

Przede wszystkim można zapomnieć o elektronicznej niani (moim skromnym zdaniem jednym z najbardziej przerażających gadżetów dla dzieci, dla każdego, kto chociaż jednym okiem oglądał kiedyś Paranormal Activity albo zna początek tej historii; bardziej przerażające są chyba tylko porcelanowe lalki i pozytywki), gdyż dziecko pozostaje zawsze w zasięgu Twoich oczu i uszu! Co więcej, mały metraż to doskonałe rozwiązanie dla osób wyznających idee rodzicielstwa bliskości – po prostu nie da się od bąbelka oddalić bardziej niż na 4 metry.

Mniej znaczy więcej

Minimalizm jest w modzie, ale nawet, gdyby nie był, to przy mocno ograniczonej przestrzeni warto pohamować swój konsumpcjonizm i zakupoholiczne zapędy. Gdy mieszkasz w kawalerce jest to stosunkowo łatwe, bo oprócz kwestii etycznych motywuje Cię także lęk, że możesz zginąć pod lawiną niepotrzebnych przedmiotów, jak już słynne krzesło wstydu albo półka strachu w garderobie osiągną kres swojej wytrzymałości.

Mieszkanie dla leniwej kluchy

Nie wiem, czy są wśród Was czytelnicy tak starzy wytrwali, by pamiętać poprzednie odsłony tego bloga, więc dla porządku przypomnę, że do pewnego momentu robiłam internety podpisując się jako Klucha Leniwa i nie był to pseudonim tak zupełnie przypadkowy.

Od razu wyjaśnię, że moje pozorne ogarnięcie i jakaś tam dyscyplina wynika nie z cnotliwego charakteru, a właśnie z lenistwa. Efektywność w działaniu = więcej wolnego czasu, serdecznie polecam.

I może Was to zaskoczy, ale małe mieszkanie to dla takiej leniwej kluchy rozwiązanie lepsze niż dobre!

Bo na przykład wszędzie masz blisko i nie nachodzisz się zbytnio między łóżkiem a lodówką; bo nie musisz godzinami kombinować, gdzie postawić dajmy na to dwa fotele z IKEI albo jakie łóżeczko dla dziecka wybrać, bo jest tylko jedno miejsce/ jeden model o odpowiednich wymiarach…

No i przede wszystkim…

… z lenistwa po prostu nie chce Ci się szukać innego.