Archiwalne: Klucha Leniwa LUDZIE

Dlaczego warto oglądać Euro we dwoje?

euro

No i zaczęło się… Wraz z pierwszym gwizdkiem węgierskiego arbitra do czerwoności rozgrzały się serca kibiców, dekodery telewizji cyfrowych i terminale płatnicze w sklepach monopolowych. Dokładnie przez miesiąc, licząc od wczoraj, tematy około-boiskowe nie będą schodzić z okładek czasopism i ust sezonowców.

Jeśli mieszkasz z futbolowym zapaleńcem pod jednym dachem, wiesz, że nie będzie to łatwy miesiąc. Niektórzy w takiej sytuacji ratują się wyjazdem służbowym, inni zakupem drugiego telewizora, a jeszcze inni – rozwodem. Ja mam jednak dla wszystkich zgoła inną radę – oglądajcie Euro r a z e m!

50% czytelników i czytelniczek właśnie w tym momencie popukało się w głowę; 30% z nich oburzyło się tak bardzo, że postanowiło wyjść stąd i już nigdy nie wracać. Dla tych, którzy zostali mam więc dobrą wiadomość – nie rzucam słów na wiatr i już za chwilę  drobiazgowo wytłumaczę, jakie są namacalne korzyści płynące z oglądania piłkarskich rozgrywek we dwoje.

Poznasz prawdziwą twarz swojej drugiej połówki

Jeśli Twojemu partnerowi lub partnerce do tej pory udawało się skrzętnie ukrywać przed Tobą swoją słabość do gładkolicych napastników, pierwsze przejawy nienawiści rasowej albo delikatny pociąg do taniego patriotyzmu, wspólnie obejrzany mecz powinien rozwiać wszelkie Twoje wątpliwości. Jeśli na swoją (i swojej drużyny) porażkę partner reaguje płaczem, krzykiem lub wyrzucaniem mebli przez balkon – uciekaj, bo możesz stać się jego następną ofiarą.

Poszerzysz swój zasób słownictwa

I nie chodzi tu tylko o dogłębne zbadanie terminologii związanej z toczącymi się rozgrywkami. Ten rodzaj aktywności pozwala także określić, jakim zasobem słownictwa powszechnie uważanego za obelżywe dysponuje każde z Was i co to tak naprawdę oznacza.

Podaję klasyfikację:

od 5 do 50 takich słów – drechol,

od 51 do 100 – przeciętnie wykształcony natywny użytkownik języka polskiego,

od 101 do 500 – barokowy poeta albo futurysta.

Bezkarnie pojesz i popijesz

Czipsy to wprawdzie bardzo niezdrowa i kaloryczna przekąska, jednak podczas meczu pełni funkcję swego rodzaju artefaktu, atrybutu prawdziwego kibica, rzekłoby się. W dodatku istnieje duża szansa, że energiczny doping pozwoli Ci na spalenie chociaż części przyswojonych w ten sposób kalorii. Sama znam przypadki ludzi, którzy całą drugą połowę spędzają podskakując i maszerując po pokoju i jest to prawdopodobnie jedyne kardio, z jakim mieli do czynienia przez ostatnią dekadę. Zapomnij więc o wyrzutach sumienia i ciesz się zimnym browarkiem – to jedyna taka okazja (zwłaszcza jeśli żyjecie w konkubinacie), gdy możecie napić się we dwoje i nikt nie nazwie Was patologiczną rodziną.

Mam nadzieję, że teraz jasno widzisz, ile korzyści może przynieść Ci wspólne kibicowanie. Spróbuj sam, a jeśli sposób ten nie przyniesie ulgi… nie, nie zwrócimy Ci pieniędzy, ale zawsze możesz się wyprowadzić.

To co, startujemy? *gwizdek*

euro2