Żaden ze mnie autorytet w dziedzinie zero waste, ale staram się, jak mogę. Z resztą, jak nie mogę to też się staram – jak najbardziej minimalizować mój zgubny wpływ na środowisko. Jak już zdarzy mi się przynieść do domu pieczywo w jednorazowym plastikowym woreczku, to nie ruszam na kolanach do Częstochowy, posypując głowę pyłami zawieszonymi …