Archiwalne: Klucha Leniwa LUDZIE

Trzeba natychmiast interweniować

zoey_gif

Jak świat światem, raz na jakiś czas potrzebna nam jest jakaś interwencja. Czasami zbrojna, czasami chirurgiczna, a czasami… Tego dowiecie się już za chwilę.

A tak jak niemal wszystkie horrory zaczynają się od wyjazdu grupy nastoletnich przyjaciół do uroczego domku na odludziu, tak też wiele przygód o nieco mniej tragicznym zakończeniu niż owe filmy grozy zaczyna się właśnie od takich słów…

Bo wie Pani…

To zdanie może znaczyć wiele; może być autokarem na niesamowitą wycieczkę po meandrach ludzkiego umysłu; może być furtką do ogrodu pełnego zaskakujących przemyśleń na tematy filozoficzno-moralne; może być wytrychem otwierającym drzwi i serca leciwych sąsiadek. Koniec końców, może być także windą, która z prędkością odrzutowca pozwoli Ci znaleźć się na zupełnie nowym poziomie poznania samej siebie… i swojego ciała.

… coś tu się Pani rozjechało.

Była sobota, dość słoneczna jak na październikowe warunki i jednocześnie dość wietrzna jak na szerokość geograficzną, w której jedyne znane tajfuny, to te polityczne. Jak głosi ludowa mądrość, propagowana wytrwale przez mojego tatę, jak jest zimno i nie wieje, to właściwie jest ciepło, ale jak jest ciepło i wieje, to w sumie jest zimno, i trudno o lepsze i bardziej treściwe podsumowanie owego dnia.Inna wieść gminna niesie za to, że silny wiatr to zapowiedź poważnych zmian i tamtej soboty miałam się o tym przekonać na własnej skórze.

Snując się sennymi uliczkami małego wielkopolskiego miasteczka, które może nawet nie byłyby aż tak senne, gdyby nie towarzyszące gwałtownym porywom wiatru, niskie ciśnienie atmosferyczne, zdałam sobie sprawę z palącej potrzeby nabycia drogą kupna nowego biustonosza. Potrzeba ta nie byłaby tak paląca, gdyby poprzednie dwie próby zdobycia tegoż towaru nie zakończyły się sromotną klęską i stanowczym fochem na jedną z bieliźnianych sieciówek; kierując się znanym i lubianym powiedzonkiem – do trzech razy sztuka! – ruszyłam więc z nadzieją do pierwszego z brzegu sklepu z szeroko pojętą konfekcją damską. Wśród stosów piżam, kapci, szlafroków, sztruksowych spódnic i moherowych beretów, udało mi się wypatrzyć cel mojej wizyty; przede mną rozciągała się cała ściana staników. I wtedy pojawiła się ona…

Nie wiem, czy znacie ten typ; roboczo nazwijmy ją Mariolką. Mariolka ma lat około czterdziestu, tlenione blond włosy, niezły make-up na twarzy i leginsy ze sztucznej skóry na tyłku. Mariolka jest sprzedawczynią, ale nie byle jaką, nie pierwszą lepszą Bożenką ze spożywczaka; Mariolka urodziła się, by sprzedawać. Jeżeli wpadłeś do niej ,,tak tylko popatrzeć” to wiedz, że Mariolka tak łatwo Ci nie popuści.

I tak oto staję przed całą ścianą staników, nie wiem, gdzie oczy podziać, ale zgrywam chojraka i z miną eksperta lustruję spojrzeniem po kolei rząd po rzędzie. Wtem zza pleców słyszę sakramentalne ,,może w czymś pomóc?” i w sumie długo nie trzeba mnie namawiać. Z wieloma rzeczami radzę sobie sama całkiem dobrze – umiem już wyjeżdżać z garażu i parkingu podziemnego i na wyposażeniu ciągle mam tyle samo lusterek bocznych, co przy wjeżdżaniu; umiem nakarmić dwulatka zupą pomidorową z makaronem bez uszczerbku dla swojej garderoby i zdrowia psychicznego; jak trzeba to i śrubkę wkręcę, i ciasto upiekę – ale moja wiedza na temat brafittingu kończy się na tym, że wiem, iż biustonosz należy zapinać na pierwszą haftkę.

– Jaki rozmiar? – pyta pani Mariolka, chociaż bardziej z rozpędu niż z chęci poznania mojej opinii w tym temacie. I rzeczywiście, na moją odpowiedź (,,bodajże 70C”) reaguje spontanicznym prychnięciem i z niedowierzaniem kręci głową. – Tak na oko to będzie jakieś… 65G.

Skubana, oko ma naprawdę niezłe, bo diagnozę stawia bardziej niż trafną, co jest nie lada wyczynem, kiedy klientka ma na sobie w dalszym ciągu jesienny płaszcz i szal typu koc. Teraz to ja z niedowierzaniem kręcę głową, ale nie pozostaje mi nic innego jak przymierzyć to nieszczęsne 65G i poddać się surowej ocenie.

– Oj, jak dobrze, że Pani przyszła, w samą porę! – wyrywa się Mariolce i czuję, że sytuacja staje się naprawdę poważna. Czekam na diagnozę, serce mało nie wyrwie mi się z piersi skrzętnie ukrytej w miseczce w rozmiarze G. – Widzi Pani tutaj takie fałdki? – głośno przełykam ślinę i kiwam głową. – Tu trzeba natychmiast interweniować! 

Pani Mariolka łapie mnie za pierś, coś przesuwa, poprawia, przeciąga… Na koniec cmoka z uznaniem, interwencję uznaje prawdopodobnie za udaną.

– Bo wie Pani…

hermione_gif

-… coś tu się Pani rozjechało.

Kurtyna.

I tak oto jestem bogatsza o kolejne życiowe doświadczenie, sporą dawkę wiedzy na temat własnego biustu i nieubłaganego upływu czasu; dzięki temu jesteśmy też jednocześnie bogatsi o kolejny tekst, który mam nadzieję nie będzie ostatnim po nieco dłuższej przerwie.

A teraz Ty także leć poszukać swojej własnej pani Mariolki, bo być może trzeba natychmiast interweniować, zanim będzie za późno!

A na towarzyszących nam dzisiaj ruchomych obrazkach wystąpiły:
Zoey Deschanel (New Girl) & Emma Watson (Harry Potter and the Philosopher’s Stone)