CIAŁO LUDZIE

20 myśli o ciąży (tych mniej poważnych)

Zachcianki w ciąży

Nasze ciążowe przygody powoli dobiegają do końca, nadszedł więc czas na garść podsumowań. Zanim sprawa ostatecznie się rozwiąże, postanowiłam na gorąco spisać kilka myśli o ciąży.

No dobra, nie kilka, tylko aż 40. Dokładnie tyle, ile tygodni trwa (przynajmniej podręcznikowo) cały ten proces. Pierwszych 20 myśli o ciąży, tych nieco mniej na poważnie, znajdziecie poniżej. Druga część i 20 myśli zdecydowanie bardziej refleksyjnych dostępna tutaj.

Drugiej takiej ciąży nie będzie…

Każda ciąża jest inna to takie ciążowe cliché, że aż zęby bolą, ale jak to z życiem i frazesami bywa – okazało się być całkiem prawdziwe. Połowa rzeczy, którymi straszono mnie przed ciążą lub też w trakcie, w ogóle się nie wydarzyła. Wydarzyły się za to inne, o których Internet i znajomi zazwyczaj milczą…

20 myśli o ciąży

1. Z puli ciążowych dolegliwości losuje się w ciemno i to ze zwracaniem (pun not intended). I tak oto koleżanki będą raczyć Cię opowieściami o godzinach spędzanych na kolanach przed muszlą klozetową, a Ty akurat wyciągniesz kartę rozstępy.

2. Co ciekawe, są dolegliwości, o których mówi się dużo i takie, o których społeczeństwo milczy. Tak oto wiele osób chętnie uraczy Cię barwnym opisem porannych wymiotów, ale już nikt nie uprzedzi, że w ciąży mogą pojawić się hemoroidy.

3. Poziom szczerości w Twoim otoczeniu wzrasta wprost proporcjonalnie do mijających tygodni i dodatkowych kilogramów. W razie gdybyś nie miała w domu lustra, ktoś życzliwy na pewno da Ci znać, kiedy wreszcie urośnie Ci bebzol.

4. Pierwszą reakcją na ustępowanie miejsca w tramwaju czy autobusie może być wdzięczność, ale i rozgoryczenie: to JUŻ tak bardzo widać?! Nawet w zimowym płaszczu?!

5. Nie wszyscy wiedzą, że ciąża trwa tak naprawdę nie 9 miesięcy, a 40 tygodni. Tak bardzo nie dłuży się nawet oczekiwanie na infolinii ubezpieczyciela; gdybym musiała czekać na cokolwiek tak długo, na pewno w międzyczasie by mi się odechciało i po prostu bym sobie odpuściła.

6. Ciążowe zachcianki być może występują w przyrodzie, ale dużo częściej ciąża to świetna okazja, jeśli akurat zawsze chciałaś spróbować, jak smakują śledzie z Nutellą. I nikt nie ma prawa Cię osądzać.

7. W 9 na 10 przypadków to samo dotyczy ciążowych humorków. Jeśli masz z natury paskudny charakter, to właśnie teraz jest ten moment, kiedy możesz przestać się krygować i nawet będzie Ci wybaczone.

8. W ogóle ciąża to dobra uniwersalna wymówka, niezależnie od tego, czy czegoś bardzo chcesz, a normalnie byłoby Ci głupio poprosić, czy też bardzo nie chcesz czegoś robić – zaczynając od sprzątania łazienki, a na imieninach babci skończywszy.

9. Nigdy nie uchodziłam za osobę przesadnie wysportowaną czy gibką; tym bardziej warto było chodzić na ten pilates (i przed, i w trakcie ciąży), żeby na początku 9. miesiąca nadal golić sobie samodzielnie nogi, a nawet pomalować paznokcie u stóp i rozkoszować się zdziwieniem otoczenia.

10. Ciuchy ciążowe to taki sam przekręt jak płyn do higieny intymnej: jasne, że możesz zainwestować w produkty dedykowane, ale równie dobrze (jeśli nie lepiej) sprawdzają się rzeczy uniwersalne. Większość ciąży przechodziłam w zupełnie nie ciążowych sukienkach, więc wiem, co mówię.

11. Z typowo ciążowych rzeczy do tej pory przydały mi się jedynie leginsy, jako substytut dżinsów, w które rzeczywiście już od dawna się nie mieszczę (na marginesie, tych dżinsów ciążowych z obniżonym stanem nawet najgorszemu wrogowi bym nie sprzedała, najmniej trafiony asosowy zakup w historii) oraz rajstopy – bo te nie ciążowe zazwyczaj mają szew dokładnie na środku brzucha i drażnią wystający pępek.

12. Co do ubrań, ukułam nawet takie hasło (które szybko zyskało popularność u mnie w pracy) jak brzuch Schrödingera; mniej więcej do 28. tygodnia brzuch jednocześnie był i nie był ciążowy, w zależności od tego, co miałam na sobie i ile danego dnia zjadłam.

13. Warto chodzić do szkoły rodzenia razem z partnerem, choćby po to, żeby bezlitośnie nabijać się z ludzkiej niewiedzy w drodze powrotnej do domu (tak, w ciąży można pić wodę gazowaną; nie, znieczulenia nie podaje się doustnie).

14. Z drugiej jednak strony, złośliwość zostanie prędzej czy później ukarana: kiedy coś układa się nie po Twojej myśli, zaczynasz błądzić po takich zakamarkach Internetu, o których istnieniu nawet nie śniłaś. I tak oto kończysz leżąc na podłodze z nogami w górze, z mrożonką na żebrach i latarką pod pępkiem (podaję hasło: breech baby).

15. Nie, nie mam nic przeciwko, że dotkniesz mojego brzucha. Nie rozumiem tylko, po co… Chciałabym zrozumieć, dla kogo i dlaczego mogłoby to być ekscytujące, ale trochę boję się poznać odpowiedź.

16. Do pobierania krwi można i warto przywyknąć; szczególnie jeśli na lewej ręce ma się akurat dwa tatuaże i trochę wstyd byłoby okazać strach przed byle jaką igłą. Przy większej liczbie dziarek warto się też zastanowić nad zasadnością proszenia o znieczulenie w trakcie porodu, ale na ten temat może wypowiem się dopiero, jak już wreszcie będzie po wszystkim.

17. W pewnym momencie orientujesz się, że zawsze masz w torebce jakiś pojemnik na mocz – czasami pełny, czasami na zapas.

18. Tak, na zapas, a nie na wszelki wypadek, gdyby akurat w pobliżu nie było żadnej publicznej toalety…

19. Ciąża to w ogóle czas ciągłej nauki. Nauczysz się na przykład prawidłowo oddawać mocz do badania, wreszcie zapamiętasz, gdzie w jamie brzusznej znajduje się pęcherz, a gdzie żołądek, a wstawanie po 3-4 razy w nocy do łazienki to świetny trening życia z noworodkiem.

20. W ciąży niczego nie można zaplanować. To chyba ma za zadanie przygotować Cię do nowych standardów i jest takim okresem próbnym przed rodzicielstwem na pełen etat. Tylko kto to widział siedzieć na okresie próbnym prawie 10 miesięcy, a jak Ci się nie spodoba… to i tak średnio możesz złożyć wypowiedzenie.